Portal Społecznościowy Klubu "Chimera" Kędzierzyna-Koźla
Klucznicy
Przygoda I - Nie tak niewinny początek
Scena pierwsza
Wiatr niesie za sobą śnieg który uderza o stalowe ściany, i wystające wartownie siedziby Technoklanu C36.6, a wokół niej napadało już w sumie około metra białego puchu. Tylko oba perony z betonu i stali, należące do klanu są tylko przemoczone; śnieg roztapia się niemal od razu po dotknięciu budowli, gdyż cała konstrukcja jest dość ciepła od rur z ogrzewania centralnego, ciągnących się po wszystkich ścianach i suficie. A gdzie leży owa siedziba? Mniej więcej po środku Lodowych Pustkowi- ogromnego zaśnieżonego zadupia Rubieży, na którym jest tak zimno, że najgorsze zimy na Rosyjskim Sybirze -krainie za czasów Starożytnych o którym słyszeliście od swoich klanowych Kronikarzy i Bajarzy- to zwykły przymrozek. Zwłaszcza teraz, kiedy nastała najgorsza część roku- "okres zimy w krainie wiecznej zimy" jak mówi Fahren, Technokrata klanu. Wokół klanu leżą ruiny pozostałości starej stacji kolejowej z której tylko dwa perony nadały się do użytku, natomiast tuż za tym widać zarysy jeszcze większych ruin- za siedzibą C36.6 leży ogromne, zrujnowane w czasie Wielkiej Wojny i zdewastowane przez czas miasto- złożone z mniejszych i niemal doszczętnie zniszczonych ceglanych budynków oraz wielkich, kilkudziesięcio piętrowych, żelbetonowych drapaczy chmur.
Na domontowanych przez członków klanu elementach, zasłaniających dużą szczelinę między dachami peronów, siedzi opatulony w gruby koc ze skór dzikich zwierząt mężczyzna. Popija on sobie gorącą wodę, i przygrywa jakąś melodię na harmonijce ustnej. Siedzi on po stronie bliższej ruinom miasta, a tuż przed nim na ziemi leżą dwa ślizgacze - łodzie żaglowe z płozami służące do podróżowania po śniegu; jedna jest dość duża, służąca do przewozu węgla z kopalni a także do podróży z większą ilością klanytów; natomiast druga jest dość mała i służy posłom i doręczycielom do szybkich podróży do siedzib innych klanów.
Nagle wzrok mężczyzny przykuł jakiś krótki rozbłysk płomieni na horyzoncie, a zza niego wyłonił się zarys jakiejś większej grupki- ktoś się do nich zbliża i utorowuje sobie drogę przez śnieg, po prostu go roztapiając. Z każdą minutą byli coraz bliżej; dało się już zauważyć że jest ich około sześciu, w tym jeden Technoklanyta z miotaczem ognia, odziany w gruby płaszcz i czepiec skórzany. Reszta ma na wierzchu czerwono fioletowe płaszcze z kapturem, i naszytym z przodu symbolem przedstawiającym rozwinięty zwój papieru z wymalowaną czarną plamą- jak nic Rytualiści. Mężczyzna dosłyszał z dołu jakiś zgrzyt i zobaczył że jeden z członków klanu wyszedł przez drzwi w wagonie-wartowni i zaczął machać do zbliżającej się grupi by ich ponaglić. Grupka przyśpieszyła kroku i po niespełna minutce zaczęli wchodzić gęsiego do wagonu, a przez niego do siedziby. Strażnik który otworzył im drzwi, odwracając się zauważył siedzącego na dachu krewniaka i tylko machnął do niego krótko.
Grupka weszła przez rozsuwane na boki drzwi wagonu. Od progu uderzyło ich panujące tu ciepło. Prócz kilku Technoklanytów stały tu dwa duże miotacze ognia a w rogu wagonu kilka butli. Rytualiści zdjęli od razu wierzchnie płaszcze ukazując swoje oblicza. Wśród nich było dwóch dobrze zbudowanych wojowników w stalowych pancerzach pomalowanych na czarno i z tym samym symbolem który był naszyty na płaszcze; szczupła kobieta w podeszłym wieku odziana w skórzaną kurtkę i spodnie, z kuszą u pasa i gwizdkiem przewieszonym na szyi; ładna, szczupła i co dziwne dość skąpo odziana młoda kobieta o długich czarnych włosach- ma na sobie stalowy "stanik" z naramiennikami z czaszek jakichś dzikich bestii, skórzane spodnie i stalowe nagolenniki, dodatkowo na głowie ma białą maskę przypominające czaszkę dzikiego kota, choć z poziomym paskiem na oczy; natomiast ostatni jest dość chudy i niezbyt dobrze zbudowany, ma brązowe włosy i małą szpiczastą bródkę. Jest odziany w wysokie skórzane buty, długie rękawice i skórzany płaszcz, a na szyi i u pasa ma przewieszone kilka talizmanów oraz maskę wykonaną z czarnego drewna, jedynie z otworami na oczy.
Grupka została przepuszczona przez kolejne drzwi wagonu i weszli do siedziby klanu. Na dwóch peronach stacji porozstawiano kilkanaście małych blaszanych "domków", a do każdego z dachu dochodziła jakaś rura; a po drugiej stronie siedziby widać nieduży kamienny budyneczek. Dach podtrzymywany jest przez kilka filarów wzmocnionych stalowymi szynami. Dwóch Technoklanytów prowadzi grupkę rytualistów do kamiennego budynku, a mieszkańcy siedziby przyglądają się z zaciekawieniem gościom. Grupka przechodzi przez stalowe tory, między dwoma wagonami z których słychać uderzenia młotem, widać skaczące iskry i pracujących rzemieślników.
Gdy grupka zbliża się do budynku wychodzą z niego dwie osoby- jeden to dość podstarzały mężczyzna ubrany w biały płaszcz który widać że pamięta czasy starożytnych, i choć jest dość dobrze zachowany to ma wyrwany prawy rękaw zamiast którego na ręce starca nałożony jest stalowy naramiennik połączony z rękawicą po których plącze się sieć kabli i przymocowane jest kilka płytek z okultystycznymi symbolami. Mężczyzna podpiera się na lasce która też ma różne kable i mniejsze płytki.
Zaraz koło niego idzie bogato odziany, wątły mężczyzna, głęboka, zdobiona szata
wybija go poza technoklanyckie standardy praktyczności i użyteczności. Na nosie ma nałożone okulary połówki w stalowej oprawce.
Starzec podniósł jedną rękę i pomachał do rytualistów a potem odezwał się do nich z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Ach, witam naszych drogich gości! A więc który to ten Egzorcysta który został tak dziwnie ukarany?
Podstarzała rytualistka wypchnęła na przód mężczyznę z talizmanami i zwróciła się do starca.
-Witaj Fahren. Oto nasz drogi Gonen. W ramach pokuty za włamanie do pewnej biblioteki, nasz Metropolita wyznaczył mu dwuletnią służbę w waszym Klanie.
Ostatnio edytowany przez Lasard (2010-04-27 13:02:38)
Offline
Gonen
Ostatnio edytowany przez Greyu (2010-04-27 15:45:37)
Offline
Seya
Ostatnio edytowany przez Bartek (2010-04-27 17:48:32)
Offline
Mężczyzna wstał krawędzi dachu i podszedł do jego centralnej część gdzie widać było zamkniętą stalową klapę z jakimś mechanizmem. Wyjął wtedy z kieszeni mały okrągły przedmiot z dwiema zębatkami i wsadził go do dziury w klapie. Seya przekręcił klucz najpierw w lewo, potem w prawo i gdy usłyszał stuknięcie pociągnął za dźwignię leżącą tuż obok klapy. Wtedy to wyskoczyła ona o kilkanaście centymetrów i przesunęła się do przodu. Mężczyzna natychmiast wyjął klucz i szybko wszedł przez klapę która powoli zaczęła się zamykać. Szabrownik zszedł po schodach zamontowanych na częściach starego wagonu. Już z góry zobaczył grupkę przybyszów rozmawiających z Fahrenem; podszedł jak najbliżej nich i oparł się o blaszaną ścianę jednego z "domków".
-Tutaj każdy mówi do mnie po prostu Fahren. No... część mówi do mnie dziadku lub wujku. Ale Cię to nie dotyczy. -odezwał się starzec- Bez jakichś formalnych zwrotów grzecznościowych. Miło mi Cię powitać w naszym domu. -spojrzał na stojącego za nim bogato odzianego mężczyznę- To jest Akachi, jest moim doradcą i zarazem wnukiem. Jeżeli możesz chłopcze, to idź do kuchni i poinformuj Chejiego by przygotował naszym gościom jakiś poczęstunek. -następnie ponownie zwrócił się do rytualistów- Po tak długiej i mozolnej podróży jesteście pewnie zmęczeni i głodni? Nie mamy zbyt dużo zapasów, sami dobrze wiecie jak trudny okres roku teraz panuje, jednak nie zaszkodzi jeżeli trochę wam damy do zjedzenia.
Wszyscy Rytualiści zgodzili się na przyjęcie poczęstunku. Ponownie odezwał się Technokrata:
-Może do czasu aż nasz kucharz przygotuje dla was posiłek, oprowadzę was po naszym domu i opowiem wam co i jak? Zwałszcza tobie Gonenie powinno się to przydać skoro masz tu zamieszkać na dłużej.
Akachi
~Tak, co on myśli, że nie mamy nic lepszego do roboty? No dobra, aktualnie nie mamy, ale to chyba nie powód by robić z nas gości od brudnej roboty? -odezwał się głos w twojej głowie.
Offline
Gonen
Ostatnio edytowany przez Greyu (2010-04-27 20:01:50)
Offline
Użytkownik
Akachi
Przekazałem polecenie naszemu kucharzowi z niebywałą to niechęcią wobec tak poniżającego dla mnie zajęcia.
- Chejiego. Przygotujcie sześć... a nie... siedem porcji waszego wybornego posiłku, dla nowo przybyłych gości.
Nie czekając na odpowiedź wykonałem gest szacunku kładąc prawą dłoń na lewej piersi pochylając się nieznacznie.
Powoli kieruję się w stronę miejsca w którym to zastanę Technokratę z całością przybyłych. Miejsca w którym spodziewam się zastać zacną całość.
Po drodze, nie ukrywając, zastanawiam się...
- Czego mógł poszukiwać Egzorcysta w "pewnej bibliotece"?
Zsunąłem okulary po czym zwyczajnie podrapałem zmęczony nimi nos...
- Czy to symbol nowego początku który tak wyczekujemy?
Poprawiłem to okular, mówię już to głośno...
- Wiem. Przecież wiem. To moje wyczekiwanie. Ichi... daj mi wiarę.
Zatrzymałem się, rozejrzałem po miejscu w którym to teraz znajduje się... bynajmniej jeszcze nie jestem u celu...
Ostatnio edytowany przez Alekssy156 (2010-04-28 00:16:50)
Offline
Seya
Ostatnio edytowany przez Bartek (2010-04-28 16:22:11)
Offline
Akachi
Cheji siedział jak zwykle w kuchni, przy stoliku czytając po raz -etny swoją książkę kucharską, będącą eksponatem z dawnych dziei. To z powodu tej lektury ten mężczyzna zainteresował się kuchnią i gotowaniem. Z tego też powodu zamienił się z wysportowanego szabrownika w pulchną kluskę która rzadko rusza się dalej niż 50 metrów od siedziby klanu.
Mężczyzna przytaknął głową.
-Dobra, tylko skoczę po coś do magazynu. -powiedział i szybko ruszył w jego stronę.
Wyszedłeś z budynku i zobaczyłeś rytualistów idących powoli w stronę w którą kierował się też Cheji. Ruszyłeś za nimi, przez chwilę idąc koło Chejiego.
Wszyscy
-Pokutę wymyślił twój klan. -odezwał się Fahren- Dla nas jest to jak nagroda, gdyż w końcu będziemy mieli w Klanie Egzorcystę, który będzie mógł chronić nas przed upiorami. Dotąd przy każdej oznace opętania kogoś czy nawiedzenia trzeba było wysyłać kogoś do Rytualistów bo Egzorcystę i jeszcze do tego płacić.
Fahren ruszył wolnym krokiem postukując swoją laską o kamienne podłoże. Wszyscy ruszyli za nim, dołączyła także grupka co młodszych dzieci które z zaciekawieniem na twarzy przyglądały się gościom. Fahren zaczął opowiadać:
-Mieszkamy tu od dość niedawna, bo praktycznie niecałych dwudziestu zim... heh, wiem, brzmi to dziwnie gdy mówi się o zimie w takiej krainie. Jednak jak widzicie nieźle się już urządziliśmy. Ściany zrobione są z żelaza o metrowej grubości, więc nie ma praktycznie takiej istot która by je przebiła, dzięki czemu nie mamy się zbytnio czego martwić. Cały kompleks ocieplany jest przez ogromny piec leżący w podziemiach, i ulepszony przez system klimatyzacyjny.
Mężczyzna przerwał na chwilę gdyż musiał trochę namęczyć się by zejść bezpiecznie z wysokiego stopnia na tory. W tym momęcie grupkę wyminął dośc pulchny mężczyzna w kucharskim fartuchu, który tylko przytaknął na powitanie wszystki. Do grupki dołączył Akashi.
Starzec kontynuował opowieść o klanie i jego siedzibie. Grupka minęła wagon położony najbliżej ściany.
-To jest największe przejście w naszej siedzibie. Rzadko jest otwierana gdyż służy tylko do wynoszenia na zewnątrz skonstruowanych przez nasz klan egzoszkieletów. To takie duże maszyny, aktualnie służące tylko do prac w wykopywaniu i przewożeniu węgla.
Grupka ruszyła dalej, i minęła dużą klatkę z prostokątną dziurą w ziemi, z której po chwili wyjechała jakaś platforma na której stał Cheji z wiadrem w którym było trochę mięsa.
-Magazyn. Jeżeli Gonenie będziesz chciał kiedyś coś zjeść, to musisz pogadać z kimś kto posiada do niego klucz. Jednak nie będziesz mógł brać ile Ci sie podoba, wyznaczamy dzienne racje żywnościowe dla każdego mieszkańca klanu.
Ruszył dalej, wskazał wagon którym Rytualiści wli do siedziby i wytłumaczył że służą one za wartownie, i choć są najsłabszym punktami pod względem grubości murów to miotacze ognia nie pozwolą nikomu się tędy przedrzeć. Następnie grupa minęła zawaloną część siedziby, przy której postawiono nieduży ołtarzyk, najwidoczniej ku czci technoklanyckiej Egzarchini - Pani Arisu.
-Niestety podczas budowy siedziby ta część konstrukcji się zawaliła. Na szczęście nie było ofiar, a resztę dachu udało się wzmocnić przed zawaleniem. -grupa dostrzegła jakąś kobietę która przyglądała się ścianie, postukiwała w nią, a potem zapisała coś na kartce papieru- Codziennie cała konstrukcja jest sprawdzana dwukrotnie przez specjalistów. Pozwala to na wczesne wykrycie uszkodzeń i im zapobieganiu. -wyjaśnił Fahren.
Grupka doszła do schodów prowadzących pod ziemię. Zeszli po nich i wtedy Fahren się zatrzymał.
-Dalej nie ma sensu iść. Tuż po lewej jest więzienie, choć na razie nikogo nie przetrzymujemy więc niektórzy mieszkańcy naszego klanu tam sypiają. Następnie jest pomieszcienie z piecem którego nazywamy Wielkim Toichim. Tuż na wprost jest pracownia węglarzy czyli osób zajmujących się restaurowaniem i obsługą pieca i klimatyzacji. A po prawej mamy laboratorium do którego wstępu mieć nie będziesz. Przykro mi ale nasze badania są tajne.
-A nad czym tak pracujecie? -odezwała się skąpo odziana rytualistka.
-Nie martw się, wszystko jest zgodne z Tradycją. Po prostu nie chcemy pokazywać wyników naszej pracy komuś, komu możemy je potem sprzedać.
-A myślałam że pracujecie dla dobra wszystkich Unitów?
-Oczywiście, ale czy ktoś zabroni nam przy tym trochę zarobić? Dzięki temu mamy później fundusze na kolejne badania. Czyż nie mówię dobrze Akachi? Ichi tym bardziej się z tym powinien zgadzać?
Akachi
~Ma rację, pieniądza dobra rzecz. -odezwał się przodek.
Ostatnio edytowany przez Lasard (2010-04-30 09:18:51)
Offline
Gonen
Ostatnio edytowany przez Greyu (2010-04-29 17:56:49)
Offline
Seya
Ostatnio edytowany przez Bartek (2010-04-30 21:42:48)
Offline
Gonen
Offline
Seya
Offline
Gonen
Ostatnio edytowany przez Greyu (2010-04-29 17:57:10)
Offline
Użytkownik
Akachi
Offline
Dziewczyna przysłuchiwała się w słowa Fahrena, a po tym co jej powiedział Gonen odwróciła się i spojrzała krótko na idącego za grupką Seye. Następnie odwróciła się z powrotem do Fahrena nic nie mówiąc, jednak Egzorcysta zauważył że drgnęły jej kąciki ust. Uśmiechnęła się delikatnie, choć nie był to zwykły uśmiech, był trochę złowieszczy, chytry; Gonen znał go doskonale, i wiedział że kiedy Eri przybiera ten uśmieszek to dziewczyna planuje niezłą zabawę. Wiedział też on że za niedługo, jak to zwykle bywa dziewczyna wykorzysta Egzorcystę jako narzędzie to tej zabawy. Gdy później Gonen położył jej rękę na ramieniu, ta delikatnie ją chwyciła i zaczęła przeciągać ją powoli po swoim ciele tak by Technoklanyta to zobaczył; najpierw powoli przeciągnęła ją po swoich piersiach które podkreślał stalowy napierśnik osłaniający tylko klatkę piersiową, następnie dłoń Gonena znalazła się na jej delikatnie wyrzeźbionym brzuchu, a potem znalazła się na biodrze. Dziewczyna puściła oczko Seyi i odwróciła się ponownie do Fahrena zrzucając już dłoń kuzyna z biodra. Egzorcysta dostrzegł że Technoklanyta miał trochę dziwną minę i najwidoczniej zrobiło mu się strasznie gorąco bo trochę poczerwieniał na twarzy. Gonen spojrzał na Eri która miała teraz jeszcze bardziej chytry uśmieszek... ona lubi nieczystą zabawę. Oj tak, zmieniła się po tym co zrobiłeś jej te kilka lat temu.
Fahren zwrócił się do Egzorcysty:
-Ksiąg mamy trochę. Mam biblioteczkę tuż koło mojego biura do której wszyscy mają dostęp, jednak należy je czytać w tym samym pomieszczeniu. jednak nie wiem czy Cię zainteresują. Są tam głównie dokumentacje ze starszych badań, projekty egzopancerzy, modułów technomantycznych, oraz księgi o różnych rzemiosłach z których nauczamy nasze dzieci. -po tych słowach pogłaskał po głowie jedno z dzieci które kręciły się wokół grupy, później słuchając słów Akachiego przytaknął na jego prośbę o kontynuowaniu "wycieczki" i powiedział- No cóż, ale co by tu jeszcze pokazać? Chyba już pokazałem wam wszystko co trzeba. Teraz zostało tylko omówić... zasady twojego pobytu tu Gonenie. -nagle jego twarz przybrała bardziej surowy wyraz- Jesteś teraz naszym gościem i na naszym hmm... terytorium, więc obowiązują Cię nasze zasady i prawa. Rytualiści kultywują prawo pokuty, i tego kto zaczął konflikt, ten ponosi konsekwencje. My mamy inne prawo: proste i bardziej praktyczne. Za każdy występek grozi kara cielesna. Jak to mówią: "oko za oko, ząb za ząb". A więc za kradzież utniemy Ci rękę, za wszczynanie bójek dostaniesz serię batów, za częste obrażanie innych pozbawimy Cię języka, a za co gorsze czyny, typu zabójstwo kogoś z członków Unii, czy kult upiorów po prostu zginiesz. To samo tyczy się pozostałych z was, do czasu pobytu tu. Rozumiemy się?
Rytualiści przytaknęli głową, choć widać było, że są trochę zaskoczeni nagłą zmianą charakteru Technokraty.
Offline