Portal Społecznościowy Klubu "Chimera" Kędzierzyna-Koźla
God of RPG
Jack Martin:
Innsomuth – Spotkanie
W momencie gdy ostatnie słowa profesora zabrzmiały coś zaczęło się dziać. Niewiadomo skąd zaczeła otaczać ich mgła, tak gęsta że prawie namacalna.
- Nie! – krzyk profesora stał się prawie nie do zniesienia – Panie Martin musi pan uciekać. Znaleźli nas .
W tym samym momencie z przeciwnej strony wyłoniło się kilka osób. Wszystkie odziane były w długie czarne płaszcze. Ich twarze skryte były pod kapturami.
- W imię Dagona! Oddajcie to co nienależny do was!
Dante Capone:
Innsomuth – Miasto
Cóż te detektyw mógł tutaj robić? W głowie młodego przestępcy rodziły się coraz to nowe pytania. Już miał wkroczyć i dowiedzieć się co tu jest grane gdy znów podniosła się ta przeklęta mgła. Unosiła się tylko chwilę ale wystarczyło by osoby które obserwował mogły sie oddalić.
Artur McFeely:
Innsomuth – Pokój
Mężczyzna przyjął podawany mu przez Artura płaszcz:
- Nazywają się Lożą Srebrnego Świtu. Jest to bractwo okultystyczne. Nie potrafię ustalić dlaczego ich wzrok padł akurat na was ale musi to być związane z czymś potężnym. Może odkryliście coś lub jesteście bliscy odkrycia czegoś, czego oni mogą chcieć. Trudno teraz jednoznacznie powiedzieć. Jedno jest pewne nie spoczną dopóki tego nie dostaną. -
Offline
Jack Martin
Nie było czasu na zastanowienie się. Nie było czasu na odpowiedź. Jack szybko wykorzystał co mógł jako ochronę. Wrzucił nawet profesora w jakiś kąt. Zaczął strzelać do nadchodzących przeciwników. Nie strzelał na ślepo. Nie miał tyle amunicji.
Offline
Artur McFeely
Artur wyszedł z pokoju razem z profesorem i zapukał do drzwi Capone po czym do drzwi detektywa, jednak nie doczekał się odpowiedzi.
-Co pan miał na myśli mówiąc "Że jeszcze mnie nie dosięgli"?
-I gdzie są obaj moi towarzysze? Jaka Loża? Jakież znów odkrycie? - Artur nie potrafił okiełznać myśli które przepływały przez jego głowę.
-----
Post z edytowany.
Ostatnio edytowany przez UUkasz (2010-09-25 10:36:32)
Offline
Dante Capone
Offline
God of RPG
Jack Martin:
Innsmouth – Spotkanie
Profesor upadł niedaleko detektywa. Na jego twarzy malowało się przerażenie.
- To nic nie da! – krzyczał w stronę Jack`a
Pocisk za pociskiem opuszczał lufę pistoletu, każda z nich mknęła z śmiertelna precyzją. Najbardziej z wysuniętych oprawców zgiął się w śmiertelnym ukłonie.
- Bracia w imię Dagona! – wycharczał – On nas ochroni!
Jakby za sprawą czarodziejskiej różdżki z ziemi zaczęła podnosić się ciężka, śnieżnobiała mgła. Detektyw zdążył dostrzec jeszcze jak kolejny z tajemniczych mężczyzn pada od jego strzału. W niespełna kilkanaście chwil później nie był już w stanie dostrzec niczego przez mgłę.
Dante Capone:
Innsmouth – Miasto
Dopiero po chwili dotarło do niego, że mierzy w pustkę. Wystarczyła chwila dekoncentracji spowodowana pojawieniem się tajemniczej mgły by Jack wraz z tajemniczymi członkami Loży Srebrnego Świtu zniknęli.
Artur McFeely:
Innsmouth – Przed hotelem
- Zaczęliście się interesować sprawą która może doprowadzić do końca świata jaki znamy. Wiem, że teraz brzmi to dziwnie ale zapewniam pana, że jest to poważna sprawa. Trzeba jak najszybciej wydostać się z tego przeklętego miasteczka. Pozostawmy na razie pytania na później gdy czas i okoliczności na to będą pozwalały, dobrze? Wpierw znajdźmy twoich towarzyszy. -
Offline
Artur McFeely
-Ma Pan jakieś auto? Bo bardzo by się przydało. - powiedział wychodząc z hotelu razem z profesorem.
Artur kompletnie nie wiedział gdzie mogą być jego towarzysze, a w jego głowie rodziło się pytanie czy jeszcze ich zobaczy.
Offline
Dante Capone
Ostatnio edytowany przez Greyu (2010-10-04 20:53:47)
Offline
Jack Martin
- Niech to szlag. - odezwał się Martin. Spróbował złapać Profesora i biec z nim. Miał nadzieję, że pamiętał jakąś uliczkę do której mógł nawiać z starcem.
Offline
God of RPG
Jack Martin:
Innsumoth – Spotkanie
- I tak nie uciekniecie! Oddajcie to co nie należy do was, a pozwolimy wam odejść! –
Detektyw wraz z profesorem biegiem ruszyli w stronę miasteczka i rzucili się w gąszcz uliczek. Byle dalej od zagrożenia. Gdy oddalili się na tyle by nie słyszeć już śmiechu kultystów, profesor przystanął:
- Ja już nie mogę. Płuca palą mnie jakby były zrobione z gorącego żelaza. Niech pan idzie po swoich towarzyszy Martin. Ja natomiast postaram się o jakiś środek lokomocji. Spotkamy się za dziesięć minut na drodze wyjazdowej z miasteczka. Zrozumiał pan? –
Dante Capone:
Innsumoth – Miasto
Do uszu młodego pana Capona doleciało słabe dźwięki wystrzałów. Dochodziły one z obrzeży miasta i mogły świadczyć tylko o jednym ktoś, gdzieś ma kłopoty? Kim był ten „ktoś” było już innym problemem . . .
Artur McFeely:
Innsumoth – Przed hotelem
Profesor stanął jak skamieniały. Z jego twarzy odpłynęły już resztki kolorów. Wyglądał teraz jak jeden z żywych trupów występujących w podrzędnych filmach grozy.
- To . . . to panowie nie mają? – wydukał
Offline
Artur McFeely
-Nie. Przyjechaliśmy samochodem Pana Capone. Nie mam pojecie gdzie może być teraz szofer i jego samochód. - powiedział Artur.
-Wyjdźmy z hotelu i rozejrzyjmy się za czymś. - dokończył i zaczął schodzić razem z profesorem na dół.
Offline