Portal Społecznościowy Klubu "Chimera" Kędzierzyna-Koźla
Kopuła
Strzały wyleciały w stronę Xenomorphów na dachu. Pociski uderzały w nich, a także otoczenie. W czasie gdy kopuła ledwo była dotknięta Igłami z mocnych karabinów maszynowych, to istoty na dachu otrzymały poważne obrażenia. Dwóch nawet padło, a reszta zaczęła uciekać wyżej. Najwidoczniej tam jest dziura jakąś lub tam stali cały czas.
W tym samym czasie syrena zawyła z drzwi. Zaczęły się otwierać, a osobom w samochodzie ukazał się niezbyt radosny widok.
Przed drzwiami stała grupka ludzi, ale wyglądali dziwnie. Ich brzuchy były nienaturalnie duże, a twarze pozbawione świadomości.
W środku widzieli sprzęt laboratoryjny. Dużo sprzętu, ale też na sprzęcie było tworzywo z gniazda Obcych. Oni tutaj mieszkają i pewno niedługo wyskoczy ich więcej.
Czas mijał... jeszcze trochę i przyjadą.
Offline
God of RPG
Darman „Dynamit” Sennett:
- Poruczniku, co robimy?! – krzyknął
Offline
Porucznik Jackson O'Really
-Coś mi się wydaje, że ci ludzie są już straceni. Na razie trzymajmy ich na dystans, jak będą nam zagrażać strzelamy bez ostrzeżenia.
Obejrzał się za siebie
-Posiłki są w drodze i niedługo przybędą. Do tego czasu damy se radę.
Offline
Kopuła
Chwila. Tyle trwał ten moment. Istoty co wyglądały jak ludzie stały. Stały. Patrzyły oczami bez duszy na marines i nagle... rzuciły się. Jak bestie. Chcące ich zjeść.
Na szczęście rozkaz Porucznika ich uratował. Oddział zaczął strzelać do ludzi, którzy ginęli szybko. Jednak co dobre szybko się kończy.
Gdy tylko ciało człowieka otrzymywało śmiertelny cios, to brzuch eksplodował. Z niego trzy małe Xenomorphy do rozmnażania wyskoczyły. Czasami cztery. Facehuggery. Tak się nazywało.
Szybko zmienili kurs strzał. Nie miały szans z Igłami. Wszystkie prawie wybite, ale trzem udało się nawiać.
Jeden uciekł w las. Drzewa osłoniły jego ucieczkę.
Drugi posiłkował się Kidleyem. Przytulił się do jego twarzy.
Trzeci wyleciał prosto na twarz Porucznika, ale nagle otrzymał strzał. Ktoś strzelił.
Oddział się odwrócił i zobaczył nadjeżdżający samochód. Porucznik Anthony nadjeżdżał z odsieczą. Szaleniec na dachu bez osłony z zwykłego pistoletu na Igły zestrzelił Facehuggera.
Teraz pozostał jeden przy nich. Na twarzy Kidleya. Drzwi ponownie zawyły syreną i zamknęły się.
Offline
Porucznik Jackson O'Really
~No w końcu są~
-Kola obserwuj kopułę. Sennet ty też, ale pomyśl już nad rozstawieniem ładunków wybuchowych. Reszta niech wypatruje tego małego skurczybyka co uciekł w las.
Podszedł w stronę nadjeżdżającego auta.
- W samą porę się pojawiacie - Gdy samochód się zatrzymał i zaczęli z niego wysiadać, zwrócił się do Anthoniego - Trzeba zabrać Kidley'a do naukowców oni na pewno coś poradzą. - Wskazał szamoczącego się na ziemi marinsa.
Offline
Pierwszy Chorąży Kola "Zapałka" Fiodorow
-Tak jest!
Mężczyzna wymierzył w dach kopuły skąd chwilę temu nadchodzili obcy, i wypatrywał ich by w razie potrzeby naszpikować ich igłami.
Offline
God of RPG
Darman „Dynamit” Sennett:
- Rozkaz –
Zaczął rozglądać się w poszukiwaniu obcych oraz idealnych miejsc na rozstawienie ładunków.
~ No to teraz się k***a zabawimy ~
Offline
Kopuła
Z wozu wyszedł tylko Porucznik, a tuż zanim szaleniec zjechał z dachu z nożem w ręku. Gdy Anthony stał już przy Jacksonie, to drugi zaczął się bawić ciałami Obcych.
- Wracamy do bazy... Major kazał... podobno ci Obcy mogą stać się niewidzialni. - powiedział Porucznik do Jacksona.
Las, a raczej puszcza wokół dwóch wozów była wręcz nie do przedarcia oczami. Trzeba byłoby wejść do środka, aby znaleźć cokolwiek. Wskaźniki ruchów cały czas szalały i wskazywały kopułę, ale nic poza tym.
Ci, którzy przyglądali się co robi Dwyane wąchał ciała ludzi i rozwalone Facehuggery. Nawet wziął trochę krwi Xenomorphów i nałożył na twarz.
- Będziemy na was polować! - krzyknął w stronę kopuły, po czym zaczął się głośno śmiać.
Offline
Porucznik Jackson O'Really
- Dobra panowie zmywamy się stąd. Pakujcie się do samochodu. Niech ktoś z was weźmie Kidley'a.
Rozejrzał się i usiadł za kierownicą. Gdy wszyscy będą gotowi ruszy.
Offline
Pierwszy Chorąży Kola "Zapałka" Fiodorow
Gdy zobaczył wyczyny Sierżancika, wzięła go ochota na zrobienie z niego jeżyka, dzięki setkom kolców w jego działku. Gdy O'Really wydał rozkaz do powrotu powiedział:
-Ja już jestem w wozie gotowy do drogi.
Offline
God of RPG
Darman „Dynamit” Sennett:
- Na ch*j on nam? – wyrwało się Darmanowi – Przecież on i tak już jest trupem. Lepiej będzie jak go dobijemy, będziemy mieli chociaż jednego mniej z głowy –
W międzyczasie zaczął gramolić się do transportowca. Cały czas jednak pozostawał czujny oraz spoglądał na detektor ruchu.
Offline
Baza
Bezpiecznie wrócili. Jeśli to można tak nazwać. Kidley został zabrany do doktora Madisona w nadziei, że go da się uratować.
Major nakazał pozostanie w bazie i pilnowanie. Każdy z oddziałów mógł sobie wybrać, gdzie chce patrolować i chodzić. Można rzec, że pierwszy raz od momentu lądowania mogą odpocząć.
Offline
Pierwszy Chorąży Kola "Zapałka" Fiodorow
Mężczyzna siedział na skrzyni paląc kolejnego papierosa.
-Może pójdziemy patrolować mury tej bazy? Z chęcią przyjrzę się okolicy z góry.
Offline
Porucznik Jackson O'Really
- Możemy i na mury, chociaż podejrzewam, że nic nie zobaczymy nawet gdyby coś było w lesie, bo podobno tutejsi obcy mogą być niewidzialni.
Spojrzał na resztę
-Jeśli ktoś ma inną propozycję to gadać, a jeśli nie, to zbieramy się.
Offline
God of RPG
Darman „Dynamit” Sennett:
Ruszył za pozostałymi członkami swojego oddziału.
Offline