Portal Społecznościowy Klubu "Chimera" Kędzierzyna-Koźla
Seya
Ostatnio edytowany przez Bartek (2010-05-16 17:11:40)
Offline
Gonen zabrał się za leczenie ran Eri. Zapalił kadzidełka i rozrysował wokół ran proste okultystyczne symbole które miały pomóc w gojeniu się ran a następnie przy słowach tajemniczych mantr zaczął zszywać rany kuzynki. Pomagał mu w tym jeden ze ze znachorów technoklanu. Uwijali się w robocie jak najszybciej co chwile spoglądając za ramię na wir z którego dobiegały coraz wolniejsze ryki demonów ciemności. A między wrotami i siedzibą klanu ustawili się wszyscy ludzie zdatni do walki- ponad 300 osób gotowych bronić się przed atakiem plugawych sług ciemności. W pierwszym szeregu 3 tuziny technoklanyckich szturmowców wyposażonych w najlepsze miotacze płomieni, tuż za nimi 4 tuziny szturmowców z piłami mechanicznymi i kilkuset zwykłych wojowników, a w ostatnim szeregu, ustawieni głównie na dachu siedziby strzelcy z technokuszami. Akachi wraz z Fahrenem i Shinrą odprawili krótką modlitwę nad ciałem młodego chłopca i kazali zabrać je z dachu i gdzieś na razie bezpiecznie zostawić, wyjaśniając że później odprawi się mu porządny pochówek.
W końcu Gonen wraz ze znachorem skończyli robotę po niespełna 5 minutach. Gonen pomógł wstać kuzynce która podpierała się na jego ramieniu- ręka i noga nie były jeszcze w pełni zdrowe, ale było już znacznie lepiej. Seya przybiegł nagle trzymając na plecach dziwny miecz z rękojeścią przypominającą róg starożytnych mechanicznych wierzchowców.
-Dziękuje. -powiedziała Eri do Gonena i znachora, a następnie spojrzała na Seyę- Tobie też serdecznie dziękuje za ratunek. Dobra, postaram się was przeprowadzić, jednak módlcie się do przodków by nawiedziło mnie jakieś rozmowne Nemezis, bo w walce mogę sobie nie poradzić. Gonenie, wyślę tam Ciebie, Szabrownika i Luna i Karena. Dla ograniczenia mocy Nemezis nie pójdę z wami, ale wyznaczę czas w którym będziecie mogli się tam znajdować, a wtedy wylądujecie w losowym miejscu w promieniu kilometra stąd. Powiedz mi tylko ile czasu zajmie Ci rytuał zamknięcia tych wrót?
//Dla wyjaśnienia- Lun i Karen to ci dwaj żercy rytualistów.
Ostatnio edytowany przez Lasard (2010-05-17 20:14:36)
Offline
Gonen
Ostatnio edytowany przez Greyu (2010-05-17 20:12:51)
Offline
Seya
Offline
Gonen
Offline
Eri kazała zrobić dla niej miejsce, co wszyscy zaraz zrobili. Kobieta stanęła po środku dachu i zamknęła na chwilę oczy, a gdy je otworzyła:
-Niech Cię szlag trafi!- krzyknęła patrząc z lekkim przerażeniem w puste miejsce przed nią. Chwyciła zdrową ręką swój miecz i zaczęła się powoli wycofywać- Jesteś pewny że nie chcesz pogadać?!
Kobieta została zmuszona do walki z... czymś. Nieważne co to było ale nie dawało Eri dużych szans na zwycięstwo. Niestety jej obrażenia nie pozwalały na szybki ruch i precyzyjne manewry. Kobieta uskakiwała, upadała i turlała się by unikać ataków swojego Nemezis. Zawsze przy tym widać było że jej twarz wykrzywiał grymas bólu- nadwyrężała swoje rany a szwy wykonane przez Gonena i znachora zaraz mogą pęknąć, co będzie oznaczało pewną klęskę Wiedźmiarki. Eri jednak nie poddawała się, i choć widać było że jest zmęczona oraz obolała to dalej przeciwstawiała się swojemu strachowi, a nawet prowokowała go:
-Tylko na tyle Cię stać?! -krzyknęła i przeturlała się w bok- Budziłeś we mnie większy strach gdy... -unik- ...gdy byłam jeszcze... -uskok- Dasz mi ku@#a dokończyć zdanie?! -PCHNIĘCIE! Kobieta wykonała szybkie pchnięcie swoim krótkim mieczem, przekręciła je i pociągnęła do siebie; uskok w lewo- Ha! Zirytowany?! Co?! Ooo nie! -krzyknęła z gniewem i zaczęła grzebać w kieszeni, skąd po chwili wyciągnęła mały okrągły i połyskujący przedmiot- złotego denara. Rzuciła nim w powietrze, a moneta rozprysła się w powietrzu znikając wszystkim z oczu- Mam Cię! -wszyscy przyglądając się znikającej monecie nie zauważyli że Eri stała kilka metrów dalej kucając nad ziemią tnąc i kując swoim mieczem dach siedziby, co wyglądało jakby chciała go pochlastać. Nagle zamarła i upuściła swoje ostrze, i sapiąc ciężko spojrzała na Gonena, Seyę i dwóch żerców. Jej uśmiech oraz szybko podnosząca się i opadająca pierś było ostatnim co widzieli...
Scena piąta
Sylwetki wszystkich osób które przebywały z nimi na dachu nagle zniknęły, tak samo jak czyste niebo i słońce a z nim światło. Wszystko wokół pociemniało, przybrało kolory szarości i... i w ogóle nie wyglądało tak jak chwilę temu- było teraz znacznie brzydsze i powykręcane w dziwne kształty; widać było odległe budynki starożytnych które teraz chyliły się ku ziemi i wbrew jakimkolwiek prawom nie padały na ziemię; śnieg nie padał, jednak było teraz znacznie zimniej i nawet wypuszczane z płuc powietrze którym nieraz ogrzewano sobie dłonie teraz było lodowato zimne; a siedziba na której stali teraz Unici świeciła się bladym blaskiem i widać było na niej fosforyczne symbole okultystyczne, oraz momentami niewyraźnie sylwetki osób z realnego świata na niej stojących. A niedaleko widmowej wersji siedziby klanu stały one- wielkie wrota do Bezmiaru; nie był to jednak teraz wir jęków i czystej Ciemności. Teraz przed grupką leżał wielki kamienny łuk ze stalowymi dwuskrzydłowymi wrotami... wrotami które były już trochę otwarte a zza niespełna półmetrowej szczeliny widać było dziesiątki par oczu i sięgające zza nich łapy, szpony i macki różnej maści pomiotów ciemności.
Seya obracał się nerwowo i rozglądał z szeroko otwartymi oczami, a na jego twarzy widniało przerażenie. Oddychał ciężko i nierytmicznie. Upadł na kolana, zatkał rękoma oczy i uszy, a potem zaczął kiwać się do przodu i do tyłu powtarzając:
-Zabierzcie mnie stąd! Zabierzcie mnie stąd! Zabierzcie...
Podszedł do niego jeden z Żerców.
-Wiedziałem że nie powinniśmy go ze sobą zabierać! Uspokój się! -krzyknął na Seyę, ale ten nie reagował dalej błagając by go zabrano z pomroku.
//Bartek, jako że twoja postać ma słabą Wolę, dość niski poziom Zimnej krwi, oraz to że w tym świecie jest pierwszy raz, więc twoja postać jest teraz przerażona- nie może walczyć, reagować i ogólnie jest pod moją kontrolą. Jak chcesz coś teraz odpisać to możesz podać tylko jej myśli, aktualne odczucia opisać jak się boi, ale nie myśl o poruszaniu się samemu, normalnej rozmowie i tym bardziej walce.
Ostatnio edytowany przez Lasard (2010-05-18 15:08:16)
Offline
Gonen
Offline
Jeden z żerców podniósł Seyę na nogi i prowadził przed sobą, podtrzymując go za ramię gdyż mężczyzna nie był w stanie poruszać się bez czyjejś pomocy. Grupka zbliżyła się na odległość około 10 metrów od wrót, by bestie ciemności nie sięgnęły ich gardeł. Będąc tak blisko bramy i takiego skupiska upiorów, strach Seyi się natężył- próbował on wyrwać się trzymającego go Karenowi. Żerca wywrócił go na ziemię.
-Uspokój się!
Reszta jednak też poczuła że strach w ich sercach narasta. Mimo że go przełamali i w przeciwieństwie do Szabrownika potrafili działać normalnie, to wciąż czują pewien niepokój.
-Gonen, zabieraj się do roboty, chcę jak najszybciej się stąd wydostać. -powiedział Lun.
-Nie ważne kiedy skończy, i tak będziemy tu tkwić około godziny. Pamiętasz że Eri wysłała nas tu na określony okres czasu?
-Niech to szlag!
-Ja chcę stąd iść! -krzyknął Seya- Zabierzcie mnie... -nie dokończył zdania, gdyż dostał pięścią po głowie od zirytowanego już Karena. Teraz Szabrownik leżał na ziemi nieprzytomny.
-To dla twojego i naszego dobra. -odrzekł- Gonen zaczynaj, nie dajmy im przejść!
Obaj ustawili się przed bramą gotowi do walki. Wiedzieli że Gonen nie zdąży zamknąć bramy na tyle szybko by część z upiorów się nie wydostała.
Ostatnio edytowany przez Lasard (2010-05-20 19:48:38)
Offline
Gonen
Offline
Żercy posłuchali Gonene, i jeden z nich usiadł plecami do bramy by mieć oko na resztę okolicy.
Gdy Gonen zaczął się malować i wykrzyczał groźby w stronę pomiotów za bramą, nagle wrota lekko zaskrzypiały, i wszyscy domyślili się że bestie zaczęły na nie napierać z większą siłą i gniewem. Pierwsze z upiorów już przekroczyły próg i rzuciły się na żerców. Dwa człekokształtne cienie z długimi łapami ruszyły na nich rycząc wściekle, jednak były one bardzo słabe- wystarczył po jednym szybkim ataku żerców by ich wykończyć. Jednak za nimi wychodził już trzy następne, wyglądające identycznie, oraz jeszcze jeden stwór- trochę większy od poprzednich, cały w krwisto czerwonych łuskach, przygarbiony, z dwiema mackami zamiast rąk. Ta grupka została wyeliminowana tak samo szybko jak poprzednia.
Gonen usiadł na ziemi gotowy do rytuału. Zamknął oczy i poczuł jak demony zza wrót i one same napierają na jego umysł. Usłyszał krzyki, jęki i lamenty wszystkich znajdujących się za nimi pomiotów ciemności. A najwyraźniejszy z głosów, był potężny, i przerażający:
-Wstań, przerwij rytuał! Daruję Ci wtedy życie, i podaruję potęgę! Będziesz władał swoim klanem i staniesz przy mnie gdy zapanuję nad światem! Przerwij rytuał, i pozwól mi wejść!
Offline
Gonen
Ostatnio edytowany przez Greyu (2010-05-21 07:56:45)
Offline
Żercy walczyli zawzięcie z upiorami wychodzącymi zza wrót, Seya leżał nieopodal Gonena pojękując, a on sam siedział na ziemi i wysilał całą swoją wolę by zamknąć bramę. Demon którego przyzwali poplecznicy Stalozębnego przemawiał do niego w echomenie.
-Może udawało Ci się wygnać tych słabeuszy, ale ze mną nie będziesz miał tak łatwo. Zginiesz! Chyba że przerwiesz teraz rytuał! Nie? Wiem jak Cię zmusić!
-Co jest?! -krzyknął jeden z żerców, choć Gonen nie widział co się stało gdyż miał zamknięte oczy- Gdzie oni zniknęli?!
-Spokojnie! -krzyknął drugi- Zmaterializowali się! Technoklanyci sobie z nimi poradzą! Ty zajmij się nimi!
-Głupcy! -Gonen usłyszał w głowie krzyk Khar-Azada- Przerwij rytuał człowieku! Przerwij bo inaczej...
Nagle Gonena nawiedziły wizje... przerażające obrazy ze świata materialnego. Zobaczył cztery demony- dwa wysokie o długich rękach, czarnej chropowatej skórze,bez głów, jednak z oczami i gębą osadzoną na klatce piersiowej; jednego podobnego jednak z czterema mackami zamiast rąk, i przygarbionego; oraz czteronożnego demona z potężnym torsem i małą głową który trzymał dużą technoklanycką kosę bojową. Wszystkie demony stały na kupce ciał wśród których Gonen rozpoznał kilka twarzy- Fahrena, Akachiego, Shinry i małej Rukii. Oba demony z długimi łapami trzymali kogoś podwieszonego za ręce, mackowaty stał przed nimi dusząc dwójkę technoklanytów, a czteronożny stał z tyłu i przykładał kosę do gardła podwieszonej osoby- smukłej kobiety o długich czarnych włosach, z której zwisały bandaże - Eri.
-...bo inaczej ona zginie! -krzyknął Khar-Azad.
Offline
Gonen
Offline
-Gonen co się dzieje? -krzyknął jeden z żerców, zabijając kolejnego potwora. Słychać było że jest trochę zmęczony od walki z tymi wszystkimi słabymi upiorami zza bramy. Słychać też było że brama znowu skrzypi pod naporem pomiotów ciemności.- Gonen zamknij te wrota bo wszyscy zginiemy!
-Przerwij rytuał, a obiecuje że nic jej nie zrobię! -krzyknął demon w głowie Znawcy Nieznanego- Dodatkowo sprawię że będzie twoja! Po za nią otrzymasz też w nagrodę setki innych kobiet! Znacznie piękniejszych! Tylko zrób jedno- wstań i odejdź od kręgu, przerwij rytuał!
Offline
Gonen
Offline