Portal Społecznościowy Klubu "Chimera" Kędzierzyna-Koźla
W karczmie panuje głucha cisza, znudzona barmanka leży na ladzie i oczekuję aż wkońcu ktoś przybędzie...
Nagle drzwi się otwierają, zza nich wyłania się zakapturzona postać w ciemnozielonym płaszczu ciągnącym się aż do ziemii bawełnianym płaszczu o średniej posturze. Zbliża się ona do lady i zamawia szklankę Whisky...
Ostatnio edytowany przez Prox (2009-08-20 16:13:06)
Offline
Po jakimś czasie z góry zaczynają dobiegać odgłosy kroków i brzdęk metalu. Zbliżają się one do schodów i po chwili schodzi stamtąd bardzo wysoki i barczysty mężczyzna w brązowym, skórzanym kapeluszu z rondem, czarną chustą na ustach i w goglach zza których widać zielone oczy. Odziany jest w skórzany płaszcz sięgający niemal podłogi, z długimi rękawami, spod którego za plecami wystaje rękojeść jakiejś broni. Prócz skórzanych okutych metalem butów, nie widać co kryje się pod płaszczem. Mężczyzna rozgląda się po sali i jego wzrok na chwilę skupia się na zakapturzonym mężczyźnie. Wtedy to podnosi prawą rękę i chwytając ronda swojego kapelusza delikatnie kiwa głową.
Chwilę potem mężczyzna podchodzi do lady, wyjmuje zza płaszcza sakiewkę i szybko wyjmuje z niej jedną sztukę złota, którą kładzie na ladzie i chowając sakiewkę zwraca się do barmanki:
-Szklankę whisky, bochen chleba i talerz gulaszu z mięsa rothe. -po czym siada przy ladzie i czeka na zamówienie.
Ostatnio edytowany przez Lasard (2009-08-21 14:08:45)
Offline
Zakapturzony osobnik zerknął na mężczyzne obok i bassowym głosem zwrócił sie do niego:
-Kolejny fan whisky co? nie polecam go pić w tej karczmie, jako prawdziwy koneser w skali od 1 do 10 temu najdroższemu w tej karczmie dałbym 6. Bardziej polecałbym piwo, przynajmniej dużo nie kosztuje. Ale takim jak ty i tak to wszystko jedno no nie?
Ostatnio edytowany przez Prox (2009-08-21 15:01:22)
Offline
Mężczyzna spogląda na swojego rozmówce i tylko wzrusza ramionami. Chwilę potem barmanka podaje mu zamówienie. Ten zaczyna je powoli zjadać popijając od czasu do czasu whisky.
Ostatnio edytowany przez Lasard (2009-08-21 10:40:23)
Offline
Można było słyszeć ciężkie kroki dochodzące od wejścia karczmy. Wszedł do środka masywny człowiek, wyższy niż najwyższe osoby w karczmie. Jeśli tego by było mało, to jeszcze jest mocno umięśniony, a na jego plecach jest zawieszony miecz długości średniego człowieka. Nie tylko rzucało się w oczy. Na brodatej twarzy bruneta znajduje się ogromna blizna. Zaczyna się na początku jego twarzy, przechodzi przez oko i kończy na dolnej szczęce.
Nie jest on ubrany w jakąkolwiek zbroje. Czy nawet znalazłaby się na niego taka? Jedynie skórzane ubranie, wyglądające jakby pochodził z jakiegoś klanu barbarzyńców.
Mężczyzna podszedł do baru. Krzesło zaskrzypiało pod jego ciężarem.
- Piwo, karczmarko. - odezwał się ciężkim i zmęczonym głosem.
Offline
Mężczyzna przygląda się przez chwilę nowo przybyłemu, lecz po chwili skupia wzrok na jego broni.
-Ładny masz miecz. A czy władasz nim sprawnie? -zwraca się do niego.
Offline
-tak, i niby z czym walczyłeś kolego? zaatakowało cię stado złowrogich szczurów? kilka zmizerniałych goblinów? a może teściowa?- Powiedział szyderczym głosem zakapturzony mężczyzna.
Wnet wyciągnął zza płaszcza dwa piękne ostrza z wyrytymi symbolami w języku runicznym. I zaczął mówić do siędzących obok osobników:
-Spójżcie, to są miecze, zabiły nie jedną osobę, i wielu jeszcze zginie z ich ostrzy.
Ostatnio edytowany przez Prox (2009-08-21 15:30:24)
Offline
Mężczyzna parska śmiechem i kręci głową na słowa zakapturzonej postaci, a następnie dalej spożywa swój posiłek.
Offline
W tym momencie drzwi karczmy ponownie się otwierają i wchodzi przez nie kolejny podróżnik. Dość wysoki krótko przystrzyżony jegomość w znoszonych spodniach, skórzanym kaftanie i lekkim napierśniku. Parodniowy zarost, lekki krok i pistolety skałkowe zatknięte za bandolety przywodzą na myśl wesołego awanturnika, efekt psuje jednak ciężki półtoraręczny miecz przytroczony do plecaka postaci. Obrazu dopełnia rozbawiony wyraz twarzy i nieco kpiące spojrzenie.
-Wiedziałem, że tzrba było jednak skręcić w lewo. - zwraca się do wielkoluda po czym rzuca okiem na barmankę - Wina, piękna pani.
Siada przy barze, po czym wyjmuje książkę i parskając co chwila śmiechem oddaje się lekturze.
Offline
-A ciebie co tak śmieszy co? może nam opowiesz kim jesteś i jakie są twoje wyczyny. Naszego "wielkieluda" nie śmiem nawet pytać bo jak widać i tak nam pewnie nie odpowie. Ale ciebie proszę bardzo, opowiedz nam coś na swój temat.
Mężczyzna usiadł spowrotem na krzesło i zaczął popijać whisky.
Ostatnio edytowany przez Prox (2009-08-22 14:45:32)
Offline
Mężczyzna przez chwilę przygląda się nowo przybyłemu. Dopiero po chwili zwraca się do zakapturzonej postaci. Mówi szybko i przy każdym słowie chusta na jego ustach to podnosi się to opada od wydychanego i wdychanego powietrza, jednakże ani razu nie podniosła się tak żeby można było zobaczyć choćby jego podbródek.
-Śmieszą mnie twoje przechwałki. Takie coś przystoi dzieciom. Po za tym patrząc na jego gabaryty... -tu wskazuje na wielkoluda- ... i ostrze, te twoje dwie szpileczki którymi się tak chwalisz poszły by w stalowe drzazgi gdyby spotkały się z jego mieczem. -mężczyzna zjada resztki chleba i gulaszu a następnie wypija ostatni łyk whisky, i ciągnie dalej- O moim życiu opowiadać nie będę, a ciebie nie powinno ono interesować. Nie słyszałeś że ciekawość to pierwszy stopień do piekła?
Ostatnio edytowany przez Lasard (2009-08-22 15:01:44)
Offline
Rozogniającą się rozmowę przerwał hałas i dźwięki szamotaniny, dziejącej się za drzwiami karczmy. Rozmowy w izbie przycichły i zostały przerwane. Mężczyźni przy kontuarze odwrócili się, wesołek podniósł wzrok znad lektury. Słychać było, jak jakieś spore ciężary padają na ziemię, coś się łamie, coś rozlatuje w drzazgi. Rozległ się pisko-wrzask bestii, a sekundę później przez okno wpadła średniej wielkości kula szmat. jej rąbnięciu o podłogę towarzyszył dźwięk bardziej zbliżony do upadającego ciała. Nagle z kłębowiska wystrzeliły cztery chude kończyny, zatrzymując postać w miejscu. Spod wypłowiałego, zielonego kaptura wychynął wąski pysk, w ręce błysnęła stal ostrza. Krótkie szczeknięcie, a dziwny osobnik szarpnął się naprzód i wyskoczył przez zniszczony otwór, w stronę toczonej na zewnątrz walki.
Offline
Mężczyzna patrzy na to "coś" przez chwilę z szeroko otwartymi oczami. Gdy tylko to stworzenie wyskoczyło na zewnątrz ten poderwał się z krzesła i wybiega z karczmy, łapiąc już prawą ręką długiej rękojeści wystającej mu zza połów płaszcza. Gdy to robi najniższa część płaszcza podnosi mu się trochę, co wskazuje na to że pod nim nosi dość długą broń. Do tego jeszcze gdy uniósł rękę by chwycić za broń rękaw jego płaszcza opadł ukazując dobrze zbudowaną, mocno umięśnioną rękę, którą zdobi wiele blizn. Rękę nie gorszą nawet od wielkoluda z karczmy.
Ostatnio edytowany przez Lasard (2009-08-22 21:44:53)
Offline