Portal Społecznościowy Klubu "Chimera" Kędzierzyna-Koźla
Michael
...Barack Obama- to przeczytał na tabliczce Michael gdy podszedł bliżej. Chwilę zastanawiał się potem skąd zna to imię, bo był pewien, że już kiedyś je słyszał od kogoś, bądź wyczytał gdzieś. W końcu po chwili przypomniał mu się wielki stary bilbord wiszący wysoko na podniszczonym wieżowcu. Przypomniało mu się, że murzyn również był na owym bilbordzie, jednak nie pamiętał jego treści.
Offline
Daren
Offline
Daren
Bill
Bardzo szlachetnie, Bill... Ale czy mądrze? Wystarczyło, że ta idiotka zrobiła szklane oczy a ty już dałeś za wygraną? To nie jest prawo pustyni. Może to czego Ci nie dali, nie jest teraz potrzebne. Ale może w przyszłości? Może wymieniłbyś to na co innego? Dobre konserwy i chleb nie rosną pośród piasków, a deszcz jakby przez ostatnie 30 lat obraził się na ziemię i tylko czasem wpada na łyk herbaty. No dobra, niech Ci będzie, oddałeś tym frajerom ciężko zarobioną dolę, jednakże zawsze jest "ale"...
Bill wyszedł przed budynek, pośród ogólnego tłumu zauważył jednego palanta, który zachowywał się, jakby nikogo na jego drodze nie było. Efekt placebo sprawił, że miał szerokie źrenice, bardzo poważnie myślał o tym, że już nastała noc. Pech chciał, że ten idący niczym buldożer facet, walnął w Billa...
Michael i Chuck
-Tak jak się umawialiśmy, dla każdego z komandosów po 500, temu tutaj dam 200.- Wskazał na Chucka. Odezwał się Greg.
-Nie mówiłeś, że będzie tak gorąco, 750, dla niego 400.- Murzyn się trochę zmieszał, spojrzał na skrzyneczkę.
-Zgoda. Bierzcie i spadajcie.- Pośpiesznie wygonił ich z domu, widać było, że chce jak najszybciej otworzyć puszkę bez udziału innych. Greg i Steve szybko wycenili fanty, wszystko się zgadzało.
-Masz.- Podał parę rzeczy Chuckowi, Greg nie próbował go oszukać.- Dobry jesteś, chętnie widziałbym Cię w kompanii. Z weteranów zostałem tylko ja, no i ty. Wcześniej odmówiłeś, teraz pewnie też to zrobisz. Wciąż chcesz jechać na północ?- Chuck rozmawiał o tym z Gregiem zanim wyjechali do bunkru. Stary żołnierz dołączył do drużyny żeby trochę zarobić i ruszyć w dalszą drogę, na północ, tam gdzie jeszcze nigdy nie był.-Możemy podrzucić Cię do slumsów, stamtąd wejdziesz na autostradę nr 74 prowadzącą do byłej Kanady. Byłoby dalej, ale niestety, mamy swoje obowiązki. Jeszcze pozostaje sprawa, co robimy z tym tutaj?.- Spojrzał na Michaela, w taki sposób, jakby Michael był małym dzieckiem i właśnie bardzo narozrabiał...
Offline
Chuck
-Totalnie mi to wisi. Możemy równie dobrze go zabić tuż za miastem lub po prostu go gdzieś wyrzucić. - mówił chrapliwym głosem najemnik. -Mamy klamoty, więc ty zrobisz jak uważasz. Zresztą myślałem żeby zatrzymać się w tym mieście na trochę. - dokończył.
Offline
Daren
Offline